Sąd o naruszeniu prawa pacjenta do informacji

Sąd Rejonowy w Krakowie w swoim wyroku podkreślił, że zgodnie z ustawą o prawach pacjenta, każda osoba chora ma prawo do pełnej informacji o swoim stanie zdrowia oraz przebiegu leczenia, przekazywanej w sposób zrozumiały i oparty na partnerskiej relacji z lekarzem. W rozpatrywanej sprawie pacjentka była wielokrotnie ignorowana, nie tylko nie otrzymała odpowiedzi na zadawane pytania, ale również nie została zapewniona, że w trakcie zabiegu nie doszło do żadnego urazu. Takie zaniechanie jedynie pogłębiło jej obawy i utwierdziło ją w przekonaniu, że coś istotnego zostało przed nią zatajone. Zdaniem sądu, sytuacji tej można było łatwo uniknąć, gdyby pacjentce udzielono jasnych i wyczerpujących informacji. Brak takiego działania stanowił rażące naruszenie przysługujących jej praw.

Brak informacji o stanie zdrowia jako naruszenie prawa pacjenta

W kwietniu 2025 roku Sąd Rejonowy w Krakowie wydał wyrok, który jednoznacznie wskazuje na obowiązek szpitala do pełnego, rzetelnego i przystępnego informowania pacjenta o stanie zdrowia, przebiegu leczenia oraz możliwych powikłaniach. Sprawa dotyczyła pacjentki, która doznała cierpienia psychicznego oraz naruszenia swoich praw, ponieważ nie została w należyty sposób poinformowana o ranie na głowie, która pojawiła się po rutynowym zabiegu embolizacji naczyniaka mózgu.

Niewiedza i niepewność źródłem cierpienia

Kobieta trafiła do jednego z krakowskich szpitali w ramach kolejnego etapu leczenia naczyniaka mózgu. Choć sam zabieg miał charakter rutynowy, jego przebieg znacząco różnił się od wcześniejszych, które przechodziła. Po wybudzeniu z narkozy odczuwała silny ból głowy, w którego miejscu zauważyła sączącą się krwią ranę oraz zgrubienie. Zaniepokojona, próbowała uzyskać wyjaśnienie od personelu medycznego, niestety bezskutecznie. Uzyskała jedynie lakoniczne zapewnienie, że rana nie wymaga interwencji.

Przez kolejne dni informacje docierające do pacjentki były niepełne i niespójne. Pojawiły się sugestie, że rana mogła powstać w wyniku urazu mechanicznego w trakcie zabiegu, kiedy była nieprzytomna. Dopiero po kilku dniach kobieta dowiedziała się, że doszło do powstania krwiaka podczepcowego oraz otarcia naskórka. Nie poinformowano jej jednak o przyczynach ich wystąpienia ani o dalszym postępowaniu.

Po wypisie ze szpitala pacjentka nadal odczuwała ból, a z rany przez dwa tygodnie sączyła się krew i ropa. Zdecydowała się na konsultację dermatologiczną, w trakcie której zdiagnozowano ranę w fazie gojenia z trwałym wyłysieniem. Dla kobiety, która wcześniej nie miała żadnych problemów skórnych, była to szokująca wiadomość. Brak informacji oraz narastający stres skłoniły ją do podjęcia kroków prawnych przeciwko placówce medycznej.

Osiem lat walki o prawo do informacji

Proces sądowy trwał aż osiem lat. Szpital nie uznał swojej odpowiedzialności, twierdząc, że zgłaszane przez pacjentkę dolegliwości nie miały związku z przebytym zabiegiem. Jednocześnie przyznał, że nie udało się jednoznacznie ustalić, w jaki sposób doszło do powstania rany. Dopiero opinia zespołu biegłych sądowych wniosła przełom. Stwierdzono, że pacjentka doznała tzw. łysienia pooperacyjnego odleżynowego, które jest rzadkim, lecz znanym powikłaniem przy długotrwałych zabiegach. Schorzenie to objawia się stanem zapalnym, bólem, obrzękiem i może prowadzić do trwałego wyłysienia, co potwierdziło się w jej przypadku.

Sąd uznał, że brak pełnej i rzetelnej informacji, zarówno na temat przyczyn zmian, jak i możliwych skutków zdrowotnych, był rażącym naruszeniem prawa pacjenta do informacji, zagwarantowanego w art. 9 ust. 1 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Obowiązkiem personelu medycznego było nie tylko udzielenie informacji, ale również przekazanie jej w sposób zrozumiały, empatyczny i w atmosferze szacunku.

Prawa pacjenta nie mogą być ignorowane

Zdaniem sądu pacjentka miała pełne prawo wiedzieć, co dzieje się z jej ciałem, zwłaszcza że dolegliwości, których doświadczyła, były bolesne, trwałe i budzące niepokój. Zamiast tego spotkała się z lekceważeniem, brakiem odpowiedzi i obojętnością personelu. Brak informacji wywołał u niej silny stres, przewlekłe uczucie lęku i poczucie osamotnienia. Mimo stabilnej i dojrzałej osobowości, pacjentka wykazywała zwiększoną podatność na stany lękowe i była emocjonalnie wrażliwa. Doszło również do pogorszenia kontaktów społecznych. Z powodu trwałego wyłysienia wycofała się z życia towarzyskiego, odczuwała wstyd i była przekonana, że w trakcie zabiegu wydarzyło się coś, o czym celowo jej nie poinformowano. Skutkowało to całkowitą utratą zaufania do lekarzy i placówek ochrony zdrowia.

Choć symboliczne to jednak zadośćuczynienie

Wobec oczywistego naruszenia prawa do informacji sąd przyznał pacjentce zadośćuczynienie w wysokości 10 000 zł. Choć kwota ta nie oddaje skali doznanego cierpienia i ma charakter symboliczny, stanowi wyraźny sygnał, że doszło do niewłaściwego traktowania, a prawa pacjentki zostały w sposób rażący naruszone.

Prawo do informacji to fundament zaufania

Wyrok ten stanowi istotne przypomnienie, że prawo pacjenta do informacji nie jest formalnością, lecz kluczem do budowania zaufania w systemie ochrony zdrowia i jednocześnie wyrazem szacunku wobec pacjenta oraz jego autonomii. Tylko pełna, rzetelna i empatyczna komunikacja może zapewnić pacjentowi poczucie bezpieczeństwa i przywrócić mu godność w procesie leczenia.

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest
WhatsApp